Krótko.
Nie ma wątpliwości, że rosnące notowania PiS-u zaniepokoiły „sowieciarzy” w Polsce. Ktoś tam nawoływał, aby Tusk zaczął obiecywać „złote góry”. I Tusk zaczął. Nagle pieniądze zaczęły się mnożyć i spadać, jak manna z nieba.
Wreszcie, jak mam wrażenie, „szefowie” Tuska w Moskwie również uznali, że ten obszar ich wpływów może wymknąć się im z ręki.
Co robić?
Doprowadzić Polaków do wściekłości, uderzając w to, co dla niech najświętsze. Rodziny ofiar, w tym szef opozycji, nie są z kamienia – będą musieli zareagować. No i uda się znowu przekonać lemingów, że PO zajmuje się gospodarką, a PiS tylko Smoleńskiem.
Prawda, jakie proste? Mam nadzieję, że PiS nie da się w to wpuścić.