Nie dosłownie. Mam taki pomysł, który pewnie nie chwyci.
Wiemy, ze kibiców z Grecji będzie niewielu. Nie z lenistwa, a z powodu - mam nadzieję – przejściowych kłopotów gospodarczych.
Wyobrażacie sobie, jak pięknym gestem byłoby, gdyby polscy kibice krzyczeli na przemian: Polska i Grecja (Greece lub Hellada). Kiedy Polacy będą przy piłce, to - „Polska”, kiedy Grecy – „Grecja”.
Dwie grupy argumentów: sportowe i humanistyczne.
Sportowe:
Wynik meczu i tak rozstrzygnie się na płycie boiska. Jeśli wygramy, to przynajmniej nikt nam nie zarzuci, że zawdzięczamy to kryzysowi greckiemu. Takie zwycięstwo byłoby mało-honorowe.
Humanistyczne:
Grecja to piękny kraj ze wspaniałą historią. Grecy, to bardzo ciepli ludzie – trochę podobni do nas. Nasze związki z Grecją są nawet głębsze i właśnie piłkarskie - nasz „trener tysiąclecia”, Kazimierz Górski traktowany był w Grecji, jak Grek. Nie tylko on, zresztą. Również trener Gmoch, o ile pamiętam, zabawił tam jakiś czas, trenując greckie drużyny.
Co o tym sądzicie?
Komentarze